Znam piękne i dalekie od cukierkowej wizji zdjęcia robione przez matkę własnym dzieciom. Znam fotoreportaże z ciąży i z rodzinnego porodu. Znam nawet fotografie dokumentujące wygląd brzucha po ciąży. Ale nie znam takiego cyklu zdjęć, w którym na jednym potargana matka gotuje, a niemowlę na niezbyt czystej podłodze bawi się pokrywką słoika; na innym matka ziewa czytając pię Znam piękne i dalekie od cukierkowej wizji zdjęcia robione przez matkę własnym dzieciom. Znam fotoreportaże z ciąży i z rodzinnego porodu. Znam nawet fotografie dokumentujące wygląd brzucha po ciąży. Ale nie znam takiego cyklu zdjęć, w którym na jednym potargana matka gotuje, a niemowlę na niezbyt czystej podłodze bawi się pokrywką słoika; na innym matka ziewa czytając pięćdziesiąty raz tę samą książeczkę; na jeszcze innym podczas spaceru gapi się tępo przed siebie. Czy coś w tym stylu. Rozmyślając o tych fotografiach uświadomiłam sobie, że to właśnie próbuję zrobić. Opisać macierzyństwo bez fikcji. Prawdziwe.
Macierzyństwo non-fiction. Relacja z przewrotu domowego
Znam piękne i dalekie od cukierkowej wizji zdjęcia robione przez matkę własnym dzieciom. Znam fotoreportaże z ciąży i z rodzinnego porodu. Znam nawet fotografie dokumentujące wygląd brzucha po ciąży. Ale nie znam takiego cyklu zdjęć, w którym na jednym potargana matka gotuje, a niemowlę na niezbyt czystej podłodze bawi się pokrywką słoika; na innym matka ziewa czytając pię Znam piękne i dalekie od cukierkowej wizji zdjęcia robione przez matkę własnym dzieciom. Znam fotoreportaże z ciąży i z rodzinnego porodu. Znam nawet fotografie dokumentujące wygląd brzucha po ciąży. Ale nie znam takiego cyklu zdjęć, w którym na jednym potargana matka gotuje, a niemowlę na niezbyt czystej podłodze bawi się pokrywką słoika; na innym matka ziewa czytając pięćdziesiąty raz tę samą książeczkę; na jeszcze innym podczas spaceru gapi się tępo przed siebie. Czy coś w tym stylu. Rozmyślając o tych fotografiach uświadomiłam sobie, że to właśnie próbuję zrobić. Opisać macierzyństwo bez fikcji. Prawdziwe.
Compare
Megu –
Ostatnio czytam dużo książek ktore uderzają mnie swoją oczywistością. Autorka tej uświadamia czytelniczki, że macierzyństwo to nie tylko tulenie różowego niemowlaka, promieniowanie szczęściem i przepełnienie mistyczną wiedzą na temat pielęgnacji małego człowieka, magicznie nabytą w chwili wypchnięcia z siebie nowego życia. A ja jednak nie mogę nie zadać pytania - serio ktoś w to jeszcze wierzy?
Ale –
To jest książka, którą każda kobieta powinna polecić drugiej w odpowiednim momencie. Tak było w moim przypadku, za co bardzo dziękuję. Poleca się też mężczyznom, a najlepiej do wspólnego czytania. Ogólny wydźwięk jest pozytywny, więc - BAM! - spoiler - zdradzam zakończenie. "Relacja z przewrotu domowego" w sposób bezpardonowy i szczery do bólu opisuje wszystko, na co składa się życie pary po narodzeniu dziecka. Czas, gdy dom przestaje być teatrem, w którym do tej pory życie upływało między kolejn To jest książka, którą każda kobieta powinna polecić drugiej w odpowiednim momencie. Tak było w moim przypadku, za co bardzo dziękuję. Poleca się też mężczyznom, a najlepiej do wspólnego czytania. Ogólny wydźwięk jest pozytywny, więc - BAM! - spoiler - zdradzam zakończenie. "Relacja z przewrotu domowego" w sposób bezpardonowy i szczery do bólu opisuje wszystko, na co składa się życie pary po narodzeniu dziecka. Czas, gdy dom przestaje być teatrem, w którym do tej pory życie upływało między kolejnym wejściem, a wyjściem, a staje się całym wszechświatem z małym człowiekiem w samym centrum tego układu. Wiele opisanych doświadczeń ma charakter uniwersalny i każdy z pewnością znajdzie sytuacje, do których sam może się odnieść. Dla świeżo upieczonych mam, książka może zastąpić grupę wsparcia. Wszystkie nielukrowane myśli, złość i frustracje są uzasadnione, nie należy czuć się winnym, oto jest ktoś, kto też ma takie same poglądy i wypowiedział je głośno. Autorka łamie tabu, naświetla macierzyństwo z innej perspektywy. Mówi o połogu, o tym, o czym nie mówią już szkoły rodzenia, ani koleżanki z maskami perfekcyjnych supermam. Chyba właśnie dzięki temu, że Joanna Woźniczko- Czeczott rozprawia się ze szkodliwym mitem, niedopuszczającym do macierzyństwa żadnych negatywnych konotacji, książka ta zyskuje taki poklask. Jak sama pisze, za każdym wózkiem z przecudnym, wypieszczonym bobaskiem, stoi umęczona, obolała i niewyspana matka. Widzisz w niej siebie. Dla mnie - ogromy plus za nawiązanie do Clarissy Pinkoli Estes, to też autorka, którą każda kobieta powinna sprawdzić. Za formę mini felietonów, mini przewodnika, bo w pewnych sytuacjach (po ciąży) jedyne na co masz czas, to jedna kartka na godzinę. Jedna kartka na godzinę, z dużą dozą czarnego humoru (owacje na stojąco za wywody na temat laktodiety, słowa nie-do-zapamiętania: Oilatum (Olia co?) i autorytarnej położnej środowiskowej, bo chyba miałam styczność z tą samą). A i ten, wiersz - alfabet na końcu. Perełka! POLECAM non fiction na momenty spadku z metapoziomu.
three_sixxes –
Bardzo dobra i bardzo potrzebna książka na temat wczesnego macierzyństwa. To spisane wpisy blogowe autorki, które miały być dla niej terapią na frustrację wynikającą z obciążeń psychicznych i fizycznych przemiany z "niedzieciatej" w matkę. Autorka dekonstruuje mit Matki-Polki i rzuca śmiałe oskarżenie o zatajaniu rzeczywistości przez społeczeństwo i same matki, które przedstawiają rodzenie i wychowanie dziecka jako idyllę i absolutne spełnienie na każdej płaszczyźnie. Woźniczko-Czeczott bez owija Bardzo dobra i bardzo potrzebna książka na temat wczesnego macierzyństwa. To spisane wpisy blogowe autorki, które miały być dla niej terapią na frustrację wynikającą z obciążeń psychicznych i fizycznych przemiany z "niedzieciatej" w matkę. Autorka dekonstruuje mit Matki-Polki i rzuca śmiałe oskarżenie o zatajaniu rzeczywistości przez społeczeństwo i same matki, które przedstawiają rodzenie i wychowanie dziecka jako idyllę i absolutne spełnienie na każdej płaszczyźnie. Woźniczko-Czeczott bez owijania w bawełnę ukazuje codzienność kobiet i rodzin w momencie pojawienia się na świecie potomka. Frustracja, poczucie straty, chaos, utrata bądź ograniczenie kontaktów z przyjaciółmi, pogorszenie relacji między partnerami, presja społeczna to chleb powszedni świeżo upieczonych matek. Choć nie każda jest w stanie to przyznać, stąd kontrowersje towarzyszące blogowi i tej książce. Jednakowoż, ten, kto uważa autorkę za wyrodną matkę po przeczytaniu jej wpisów z bloga czy książki, jest osobą o wyjątkowo niskiej umiejętności czytania ze zrozumieniem bądź zwyczajnym cynikiem. Ta książka zupełnie też nie ma na celu powstrzymywania nikogo przed rozmnażaniem. To po prostu wyłożenie kawy na ławę, jak wygląda, jak zmienia się życie po urodzeniu dziecka. I to nie tylko kobiety, ale całej rodziny, co powoduje, że ta pozycja jest również godna polecenia również ich parterom/partnerkom czy osobom, z którymi te dzieci mają. Pomimo trudnego tematu i opisywaniu ogromu trudnych sytuacji wynikających z decyzji o zostaniu rodzicem, możemy poczuć bezwarunkową miłość i pełne oddanie swojej córce przez autorkę, co tylko potwierdza, że wszelkie zarzuty czynione przez tak zwane madki wobec niej są całkowicie bezpodstawne. Wpisy czyta się bardzo dobrze, całość jest spójna i nie nuży. Polecam każdej kobiecie, również tym, które nie mają zamiaru rodzić dzieci. Bo jest to lektura bardzo pouczająca i przede wszystkim, bardzo szczera.
Maciej Wasilak –
Książka to jedno wielkie narzekanie. Autorka jest z Warszawy, co chyba potęguje przeżywane przez nią żale (Zachęta? Serio?). Ale w większości wszystko prawda - macierzyństwo to raczej gorzki temat. Kobiety mają obiektywnie przerąbane - a całe otoczenie wysyła komunikat, że macierzyństwo to idylla, że mogą być matkami i managerkami, że to z nimi jest problem. Dlatego uważam, że taki głos jest potrzebny.
Dominika –
Naprawde, naprawde (!) nie rozumiem zachwytu nad tą książką. Tylko narzekanie, narzekanie, narzekanie / tyle z tej książki wyniosłam. Jest negatywna, jednostronna, przepełniona żalem i smutkiem. To zaskoczenie i pełne goryczy wywody, że oh/ah nie tak miało być są moim zdaniem po prostu kiepskie.
Joanna –
Polecam tę książkę wszystkim.
Rita –
true view on maternity
Wojciech Ferfet –
Dobra książka ukazująca jak przyszli rodzice, znajomi i społeczeństwo postrzega macierzyństwo. Polecam przeczytać przyszłym rodzicom, otwiera postrzeganie świata przez inny pryzmat.
Kasia –
Książka może nie jest perłą literacką, ale nie tego w niej szukałam. Pozycja godna polecenia wszystkim - zarówno dzieciatym, jak i nie. Z jednej strony pokazuje, że rodzicielstwo nie zawsze jest tak różowe jak być może malują to niektóre blogi czy magazyny. Z drugiej pozwala dzieciatym przypomnieć sobie jak rozmawiać z tymi, którzy dzieci nie mają, i odwrotnie :)
madziar –
Fajna, ciepła książka o pierwszym roku z dzieckiem.
Momoverseas –
Nie polecam kobietom w ciąży, strach i zgroza... myślę za to, że świeżo upieczonym mamom, szczególnie debiutantkom, przyda się taki głos wsparcia.
Sylwia –
Magda –
Magda Mu –
Sylwia Mura –
Marysia –
Paulina Kowal –
Daria Herman –
Aleksandra Różalska –
Zuzanna –
Ewa Denisiuk –
Luiza Rutkowska –
Paulina Zając –
Patrycja –
Agata Alicja –
Magdalena Jurecka –
Basia –
Maja/bookshelferzy –
Maria –
k. –